♦️ Facet Nie Wie Czego Chce

Ten facet nie zadzwoni, bo ma wrażenie, że szukasz czegoś poważnego, kiedy wszystko, czego szuka, to dobry czas. Nie usłyszenie od niego jest błogosławieństwem, ponieważ randka z nim skończy się rozczarowaniem dopiero później, jak wtedy, gdy próbuje się połączyć z twoim najlepszym przyjacielem. 7 Czas jest wyłączony
Jest w sieci takie miejsce, gdzie jest prawie 15 tysięcy kobiet i ja. I nie jest to moja mokra fantazja. To facebookowa grupa dyskusyjna, stworzona dla Fajnych dziewczyn (znajdziecie ją pod tym linkiem). Zapytałem tam kiedyś, o czym w kontekście związków członkinie grupy chciałyby poczytać, biorąc pod uwagę męski punkt widzenia. Okazało się, że temat dzisiejszego wpisu był jednym z najczęściej wymienianych. A jako że jestem niechlubnym rekordzistą starokawalerstwa w mojej rodzinie, myślę, że mogę coś o tym powiedzieć. Zapraszam więc, postaram się być zabawny i poważny. Czemu rekordzistą? Bo Joanna wciągnęła mnie na ślubny kobierzec w wieku 32 lat. To zabawne, bo w tamtym czasie mój stan cywilny ewidentnie uwierał część rodziny. Bo jak to tak może być. Już nie tak młody, ale zaradny, całkiem niegłupi i nie do końca taki najgorszy, a nie może się wreszcie ogarnąć i związać z kimś na stałe? Ano, nie mógł. Co gorsza, swoim rekordem z tronu strąciłem nawet… dziadka. On też był zawzięty, stawał okoniem przez 31 lat. Pomyślcie przez chwilę, jaką presję społeczną musiał odczuwać dziadek. Widziałem fotki, nie był też żaden ostatni! FACET NIE CHCE ZWIĄZKU? CÓŻ. PSYCHOLOGIEM NIE JESTEM Zgodnie z tym, co obiecałem we wstępie, próbowałem być zabawny. Teraz bądźmy poważni. Część z Was przyszła tutaj, bo faktycznie chce się dowiedzieć, czemu Wasz partner nie chce się ustatkować, pójść w relacji o krok dalej, ożenić, spłodzić potomka. Zasmucę Was, ale ja Wam tego nie powiem. Internet również raczej nie. To wie tylko on. Jeśli sama nie wyciągniesz z niego tego, co mu leży na sercu, to nikt inny tego nie zrobi. W szczególności ja. Ja mogę postawić jakieś tezy oparte na moim doświadczeniu, rozmowach z przyjaciółmi i znajomymi oraz na historiach z którymi miałem styczność. Tylko tyle. Może będzie to dla Was jakaś pomoc. Może wręcz przeciwnie – narobi zbędnych wątpliwości. Chciałbym, abyście pamiętały, że tego typu problemami zajmują się także specjaliści, i to żaden wstyd skorzystać z ich pomocy. GOTOWOŚĆ EMOCJONALNA Nowych lądów nie odkryję, jeśli powiem, że facet nie wiąże się, bo nie jest dojrzały emocjonalnie. Nie jest gotowy, nie jest wystarczająco dorosły. Zwał, jak zwał – efekt jest ten sam. Tkwisz w relacji, która od pewnego momentu przestała się posuwać do przodu. Ten moment dla każdej z Was może być na zupełnie innym etapie. Udany weekend zakończony super seksem, wspólny wyjazd nad jezioro, rodzinne wesele czy propozycja zamieszkania razem. Na którymś etapie coś zaczyna się blokować, jakby ktoś sypnął piachem w zębatki. Niby kręcą się dalej, ale jakby z większym wysiłkiem, mniej przyjemnie. Wiesz, że jeśli tak dalej pójdzie, to mechanizm nie wytrzyma i wszystko się rozsypie. I tak się niestety najczęściej dzieje. Związki, które znam – te, które powstały z takich „przetrzymanych” relacji – bardzo często się rozpadały. Nie pomagały próby przeczekania, ani gwałtowne ruchy, które tylko ten rozłam przyspieszały. Mężczyzna to narzędzie proste w obsłudze, czasem prostackie. Często do wielu aspektów dorosłości dorasta za późno. A związki są tego najlepszym przykładem. Nie martw się, może jesteś dla niego najlepszą partią pod słońcem, ale on nie jest dla Ciebie. Nie teraz. Kiedyś dotrze do jego świadomości to, co się stało, jednak Ty będziesz szczęśliwą mężatką z dzieckiem na ręku. A on będzie lajkował Wasze rodzinne fotki. MENTALNY PIACH I PRIORYTETY Są mężczyźni, którzy czują, że związać się trzeba. Tak, jak trzeba mieć auto, wynająć mieszkanie, spotkać się z kumplami i pojechać na weekend pod namiot. Wypada mieć też kobietę, wyjść z nią czasami do kina, no i uprawiać seks. Jak na to spojrzysz z góry, to wyjdzie Ci idealna matryca męskich potrzeb. W zdrowych proporcjach to wydaje się naturalne. Przynajmniej mnie nie razi, bo sztuką jest w życiu połączyć to, co lubisz i to, co robić trzeba. W zdrowych proporcjach. Niestety, wielu mężczyzn gubi te proporcje. Dopasowuje związek do swojego życia, a nie życie do związku. W konsekwencji notorycznie zaniedbuje i ignoruje drugą połowę. W takiej sytuacji nie ma mowy o głębszej relacji, pójściu do przodu. Jest tylko ta orka na ugorze. Czasem coś z niej wyjdzie, a czasem zupełnie nic. Czasem facet dorasta i się zmienia, a czasem stwierdza, że tak jest dobrze i wygodnie. Stajesz się wtedy tym niższym priorytetem, od którego wiele rzeczy jest ważniejszych. To już tylko Twój wybór, czy takie życie Ci odpowiada. TY JESTEŚ DLA NIEGO… A ON JEST DLA SIEBIE Co nie przeszkadza, abyście tworzyli razem całkiem zgrabną, zgraną i fajną parę. Według wielu moglibyście razem spędzić resztę życia. Problem w tym, że on traktuje Cię jako epizod przejściowy w drodze do lepszego jutra. Nie miał i nie będzie miał zamiaru budować głębszej relacji. Żyje tym, co tu i teraz z nadzieją, że jutro przyniesie kolejną szansę. Może lepszą, ale nikt nie powiedział, że tę idealną. Może warto zrobić więc szybką zmianę i zobaczyć, jak to wygląda z kim innym? Jest to jeden z bardziej popapranych charakterów, jakie może spotkać kobieta w życiu. Dlaczego? Ano dlatego, że bardzo ciężko wyczuć jego intencje. Szczerze współczuję każdej, która stanęła na drodze takiego dupka. CZY TO JUŻ WSZYSTKO? Nie. To nie jest takie proste jak w „Bravo Girl”. Ludzie to bardzo skomplikowane istoty. W ich głowach kryją się kłęby myśli i uczuć. Często sami nie wiemy, czy w danej chwili postępujemy dobrze, czy źle. Czy to już to, czy jeszcze nie. Długo zajmuje nam, aby dobrze poznać samych siebie, a co dopiero dopasować to do zupełnie obcej na początku osoby. Ciężko jest budować relacje z innym człowiekiem, jeśli do tej pory trzeba było dojść do zgody z samym sobą. To nic dziwnego, że ludzie czują przed tym strach, opór lub świadomie wypierają to ze swojego życiorysu. Wiem, bo sam tak robiłem. Wiem, bo sam przechodziłem przez te wszystkie etapy. Nie martwcie się, karma wraca. Te etapy przejechały też po mnie. Wyjątkowo tandetne będzie to, co napiszę, ale w relacji najważniejsze jest to, aby być fair, niezależnie od jej etapu. Względem siebie oraz względem drugiej osoby. To nie jest gwarant sukcesu, jednak jeśli będziecie fair, to ten sukces będzie smakował dużo lepiej. Nie wszystko w życiu wychodzi, a statystycznie relacje wychodzą pewnie najmniej. Rozpadają się na różnych etapach i z tym trzeba się pogodzić. Jeśli nie masz 16 lat, to nie powinno Cię to dziwić. Wbrew obiegowej opinii, moim zdaniem, lepiej żyć samemu, niż męczyć się w felernym związku tylko dlatego, żeby zadowolić drugą osobę lub otoczenie. To nie ma prawa się udać. Jeśli facet nie chce tego związku, tego co dla Ciebie jest w nim naturalne, bez czego nie wyobrażasz sobie dalszego życia, to zastanów się, czy jest to facet dla Ciebie. POWODZENIA! Żaden ze mnie romantyk, ale lubię patrzeć na szczęśliwe pary. Nienawidzę natomiast widzieć związków, w których się nie układa. Życzę więc Wam, abym zawsze mógł popatrzeć na Was z uśmiechem na twarzy. W związku, czy też w statusie panny na wydaniu. Zdjęcie: studiostoks/ Nasz Kacperek nie wie, czego chce. Lubi Karolinę, ale tak jakby nie ma pewności. Więc sprawdza. Wraca, odchodzi, bada, czy tęskni, czy może jednak nie bardzo. Karolina cierpi, bo nie wie, o co chodzi. Nie, nie zostawi jej, nawet jeśli obiecuje. On przysięga, że zostawi dla niej żonę, ona mu wierzy. Ta gra trwa miesiącami, aż on zrywa kontakt z tą trzecią, by ratować małżeństwo. Typowo. Jeśli jesteś kochanką, musisz mieć świadomość powodów, dla których on naprawdę nie opuści żony. Jeśli jesteś żoną, dobrze wiedzieć, jak myśli Twój niewierny facet. Nie powinnaś myśleć, ani przez chwilę, że będziesz wyjątkiem od reguły. To zdarza się niebywale rzadko. 1. Wolą kochanki od żony, ale ich nie szanują Może ci się to nie spodobać, ale faktem jest, że mężczyźni, którzy zdradzają żony, często już podjęli decyzję, że nie zmienią stanu cywilnego. Powód, dla którego mężczyzna nigdy nie opuścili swojej żony jest prosty: czy przyznaje się do tego, czy też nie, zdradzający facet nie szanuje swojej kochanki. Woli mieć stabilne fundamenty, niż pakować się w nieznane Choć może czuć nudę, to jest jego własna, wybrana nuda w życiu. Wie czego spodziewać się po jego żonie i to zapewnia mu wyższy standard życia. Rozstanie i rozpoczęcie związku z kobietą, która może nie spełniać jego oczekiwań w "warunkach rzeczywistych", może nie być tym, czego chciałby się podjąć. Kwestie prawne Nie jest tak łatwo odejść od relacji z kimś z kim jest się w prawomocnym związku. Mężczyzna po uświadomieniu sobie tego, dwa razy zastanowi się nad odejściem. To prawda, nawet wśród facetów, którzy absolutnie nienawidzą swoich małżonek. Większość ludzi nie chce zajmować się biurokracją, sankcjami prawnymi, więc pozostaną przy nich. Kwestie finansowe Rozwód jest absolutnie brutalny dla portfela. W wielu przypadkach może doprowadzić do tego, że mężczyzna (lub kobieta) traci połowę lub więcej tego, co dotąd było ich własnością. Dodatkowo, alimenty, orzekanie o winie. To nic fajnego. Utrata swoich dzieci Znudzeni mężowie to często Ci, którzy mają dzieci. Rozwód oznacza prawdopodobnie mniejszą częstotliwość ich widywania, świadome wyrządzenie im krzywdy, narażanie na cierpienie. Jeśli jego dzieci dowiedzą się również, że tata zdradza mamę, jest też bardzo możliwe, że nie będą chciały mieć z nim nic wspólnego. Strach o wizerunek Nic innego jak "drań" - człowiek, który opuszcza żonę dla kochanki. Zdradzający mężczyźni zdają sobie z tego sprawę i z piętna, które będzie im towarzyszyło. Większość z nich nie chce stawić temu czoła. Dlaczego? Bo są tchórzami, którzy boją się długoterminowych konsekwencji. Gdyby byli odważni, zostawiliby żonę w momencie, w którym zrozumieliby, że w ich związku nie ma już nic z miłości. Zależność Zainwestował w swoje małżeństwo - czas, młodość, pieniądze. Spędził z nią wakacje, rozwiązał problemy rodzinne, wypracował wspólne rytuały. Jeśli czuje się mocno związany, nie tylko uczuciowo, ale na każdej płaszczyźnie, będzie mniej zdolny do odejścia. I rzeczywiście, co jest większą inwestycją niż małżeństwo? Utrata jakości życia i przywilejów Dzieci, finanse i reputacja na bok, istnieją inne korzyści z pozostania w małżeństwie, które nie zostały wymienione. Miło jest mieć żonę w domu, dbającą o dzieci. Wrócić do czystego domu, mieć kogoś, kto dba o ciebie, a także mieć regularność i stabilność w życiu. Rozstanie oznaczałoby utratę wszystkich mniejszych, subtelnych przywilejów małżeństwa - większość facetów, choć narzeka na małżeństwo, tego nie chce. Kochanka to tylko "fantazja" lub "wybryk" Jesteś jego kochanką. Nie widzisz go, kiedy ma grypę, biegunkę, gorszy dzień. Nie widzisz go, kiedy ma alergię. Nie widzi kochanki, kiedy goli nogi, jej okres wymyka się spod kontroli. Czas spędzony razem jest tylko wizją i częścią prawdziwego życia. Nie można tego utrzymać przez całą dobę. Wielu mężczyzn zdaje sobie z tego sprawę. Ma ciastko i je ciastko Facet ma to, czego chce - we wszystkich aspektach. Dlaczego miałby chcieć w jakikolwiek sposób to zmienić? On ma wszystko i o tym wie. Jak to mówią "ciepło w domu, ogień na mieście". Zobacz również: Bratnia dusza, bliźniaczy płomień, duchowi partnerzy - jaka relacja łączy cię z partnerem? 10 typowych zachowań wampirów energetycznych. Jak się przed nimi bronić? Feeders patrzy, jak kobieta rośnie niczym balon i zastanawia się, kiedy wybuchnie Odp: Kryzys jakich wiele! Czyli co dalej??? Zagubiony facet ;/. Ja bym postawiła żonie sprawę jasno, albo wóz albo przewóz, porozmawiaj z nią szczerze czego właściwie chce, czy jej zależy. Nie wierzę, w to, że tak nagle się odkochała po tylu latach małżeństwa, może brakuje jej bliskości, ma z Tobą wspaniałego syna. fot. Adobe Stock, leszekglasner Przez dziesięć lat byłam jedynaczką. Dobrze pamiętam, co czułam, gdy mama wróciła do domu ze Stasiem. Był malutki jak lalka. Oczywiście, natychmiast chciałam go wziąć na ręce, a rodzice pilnowali mnie, żebym prawidłowo go trzymała. Wydawał mi się taki śliczny… Ale już pierwszej nocy zrozumiałam, że moje życie właśnie zmieniło się nieodwracalnie. Stasiek ryczał pół nocy i wszyscy ciągle do niego biegali. Potem było tylko gorzej. Już nie miałam mamy i taty tylko dla siebie. Co gorsza, kiedy marudziłam czy protestowałam, że nie chcę iść do sklepu, albo gdy odmawiali mi pieniędzy na nową bluzkę, słyszałam, że powinnam być bardziej dojrzała i wyrozumiała. – Nie jesteś malutkim dzieckiem – mówili mi rodzice. – Przecież ty doskonale sobie poradzisz, a Staś wymaga ciągłej opieki. No i chyba widzisz, że ledwie sobie radzimy. Musisz nam pomóc. – Pieluszki i odżywki są drogie – tłumaczyła mama. – A ty masz wystarczająco dużo bluzek, nowa nie jest ci wcale potrzebna. Musimy teraz oszczędzać. Chyba to rozumiesz? Nie, nie chciałam ani tego zrozumieć, ani się z tym pogodzić. A kiedy jeszcze okazało się, że nie mogę zaprosić koleżanek, bo Staś a to za mały, a to chory, a to musi spać po południu, to naprawdę miałam go dość. Wstydziłam się jego zachowania Po pewnym czasie rodzice usłyszeli od lekarza, że coś jest nie tak, że Staś nie rozwija się prawidłowo. Strasznie byli przejęci, a ja razem z nimi. Mimo wszystko to był mój brat, chociaż wcale nie byłam zachwycona jego pojawieniem się. Ale teraz, gdy podejrzewano jakąś chorobę, miałam wyrzuty sumienia, że to przeze mnie, bo byłam o niego zazdrosna. Diagnoza oznaczała wyrok dla nas wszystkich. Rodzice wiedzieli to od razu, a ja dopiero po latach zrozumiałam, że niepełnosprawne dziecko w rodzinie to problem całej rodziny. Staś rozwijał się dużo wolniej. Później zaczął siadać, chodzić. A mówić nigdy nie nauczył się dobrze. Opanował tę umiejętność w tak wąskim zakresie, że właściwie bardziej domyślaliśmy się, co chce powiedzieć, niż go rozumieliśmy. Był strasznie niezaradny, wszystko upuszczał, niszczył, ciągle coś tłukł. Gdy wchodził do mojego pokoju, w panice chowałam przed nim swoje zeszyty i książki, stawiałam na najwyższą półkę koszyk z biżuterią. Ale i tak ciągle mi coś psuł. Na początku nie mogłam się z tym pogodzić. Biegałam do rodziców, awanturowałam się. Staś zawsze szedł za mną i, trzymając palec w buzi, przyglądał się mojemu atakowi furii. To mnie jeszcze bardziej nakręcało. Nie raz i nie dwa miałam ochotę wykrzyczeć rodzicom, że nie chcę tego idioty w domu. Na szczęście za każdym razem udawało mi się powstrzymać, jednak i tak miałam wyrzuty sumienia. Tym bardziej że rodzice, chociaż nie znali moich myśli, starali mi się wynagrodzić fakt, że moje życie tak się zmieniło. – Wiem, że nie jest ci łatwo – wzdychała mama, gdy płakałam, bo Stasiek podarł mój album ze zwierzętami. – Odkupię ci. – Nie trzeba – wzruszałam ramionami, bo w sumie przecież nie o to chodziło. – Wiesz, że on się nie nauczy, nie zrozumie – mówiła mama i mnie przytulała. – Karanie go nie ma sensu, rozmowa też nic nie da. Musimy wszyscy jakoś nauczyć się z tym żyć. Im byłam starsza, tym więcej było we mnie wyrozumiałości. Chociaż długo wstydziłam się tego, że mój brat jest niepełnosprawny. Kiedy przychodziły do mnie koleżanki, a on przychodził do mojego pokoju – jak zwykle zaśliniony i usmarkany – i chciał się do nich przytulać, było mi zwyczajnie głupio. Najchętniej ukryłabym go przed całym światem. – Przecież to nie jego wina, że taki się urodził – tłumaczył mi tata, który widział, co przeżywam. – No i on nic złego nie robi. Oczywiście, ja to wszystko wiedziałam, ale co z tego? Unikałam jak ognia wychodzenia z nim z domu w obawie, że ktoś nas zobaczy razem. Wolałam również umawiać się z koleżankami u nich, niż zapraszać je do nas. I chociaż naprawdę miałam wyrzuty sumienia i bardzo wstydziłam się swojego zachowania – to było to silniejsze ode mnie. Dokuczał mu przez cały wieczór Kiedy poznałam Adriana, miałam dziewiętnaście lat. To była moja pierwsza tak gorąca i wielka miłość. Zwyczajnie oszalałam na jego punkcie. I robiłam, co mogłam, żeby nie dowiedział się o moim bracie. Adrian dziwił się co prawda, dlaczego zawsze umawiam się w mieście albo u niego, a nigdy nie zapraszam go do siebie. Unikałam tego tematu, lawirowałam, ale wreszcie przyszedł czas, kiedy nie mogłam tego dłużej odwlekać. Byliśmy ze sobą prawie dwa lata, a on jeszcze nie poznał moich rodziców. I bardzo już na to naciskał. Kiedy powiedziałam mu o swoim bracie, zrzedła mu nieco mina. Ale stwierdził, że chce go poznać, więc zaprosiłam go do nas na podwieczorek. Wszyscy byliśmy podekscytowani. No, poza Stasiem, bo on oczywiście nie rozumiał, co się dzieje. Cieszył się, że przyjdzie gość, lubił gości, ale nie docierało do niego, że Adrian jest dla mnie ważny. Do rodziców – docierało. Mama wychodziła z siebie, żeby upiec dobre ciasto. Tata oczywiście nieco się najeżył. Wiadomo – konkurencja... Na początku było miło, chociaż Adrian z trudem zniósł serdeczne powitanie, jakie zgotował mu Staś, który każdego przytula... Ale po kilkunastu minutach mój brat zaczął się zachowywać dziwnie. Zawsze jest miły i uśmiechnięty, na swój sposób towarzyski. A teraz nagle zaczął zwyczajnie dokuczać Adrianowi. Zabierał mu ciasto z talerza, nie chciał, żeby ten posłodził sobie herbatę. W pewnej chwili próbował go nawet uderzyć, na szczęście moi rodzice zainterweniowali. – O co mu chodzi? Nigdy się tak nie zachowuje – tłumaczyłam zdenerwowana. – Nie ma sprawy – powiedział Adrian, ale widziałam, że jest coraz bardziej spięty. Potem było jeszcze gorzej. Kiedy chciałam pójść z nim do pokoju, mój brat złapał mnie za rękę, potrząsał głową i mówił – po swojemu – żebym tego nie robiła. Że Adrian jest zły i ma wyjść z domu. Na szczęście, mój chłopak go nie rozumiał, ale my z rodzicami popatrzyliśmy na siebie z niepokojem. Gdy wieczorem odprowadziłam Adriana i wróciłam do domu, Staś przyszedł do mnie. Przytulił się i mówił, że Adrian jest zły, że on go nie chce, że się go boi. Głaskałam go po głowie i zastanawiałam się, czy to objaw klasycznej braterskiej zazdrości. Nigdy się tak nie zachowywał. A może mój inny brat wyczuł coś, czego my nie widzieliśmy? Okazało się, że chodziło o to drugie. Adrian po wizycie u nas bardzo się zmienił. Zaczął mnie unikać. Oszukiwał, że nie ma czasu się ze mną spotkać, bo musi się uczyć, a potem słyszałam od koleżanek, że był na imprezie czy w kinie. Wreszcie nie wytrzymałam i zapytałam go, o co chodzi. – Traktowałem nasz związek poważnie – odparł. – Myślałem, że weźmiemy ślub. – Ja też – powiedziałam, nic nie rozumiejąc z jego słów. – Tym bardziej dziwi mnie to, że teraz tak się zachowujesz! – Oszukałaś mnie. No, przecież twój brat... Wiesz, to może być genetyczne. A jeżeli nasze dzieci też takie będą? Nie wierzyłam własnym uszom. Ale gdy się zastanowiłam, doszłam do wniosku, że nie mogę go winić. Miał prawo się przestraszyć, a w tym, co mówił, było nieco prawdy. Zerwaliśmy ze sobą, a we mnie jakby zatrzasnęły się jakieś wrota. Zrozumiałam, że będę miała kłopot, żeby zacząć własne życie. Wielu facetów myśli przecież tak jak Adrian. A poza tym ja zawsze będę musiała opiekować się bratem! Kiedy zabraknie rodziców albo się zestarzeją, ktoś musi się nim zająć. Przecież nie oddam go do domu opieki! Jestem kobietą z bagażem… To wszystko spowodowało, że zamknęłam się w sobie. Przestałam szukać nowych kontaktów. Skończyłam studia, zajęłam się pracą, pomagałam w domu. Rodzice widzieli, że jestem przygaszona, i też zamartwiali się z tego powodu. Nie chciałam przysparzać im zmartwień, ale co mogłam zrobić? Tym razem mam pełną akceptację Miałam 25 lat, kiedy w pracy poznałam Jarka. Podobał mi się, chociaż był trochę zbyt nieśmiały, wyciszony. Widziałam, z jakim trudem wydusił z siebie pytanie, czy poszłabym z nim na kawę. Poszłam, chociaż nie obiecywałam sobie zbyt wiele. Jednak Jarkowi udało się poruszyć we mnie coś, co dawno temu zgasił Adrian. Ale tym razem nie chciałam popełnić błędu. Już na drugim spotkaniu opowiedziałam mu o Stasiu. Nie przestraszył się, więc po dwóch miesiącach zaprosiłam go do domu. Staś oczywiście rzucił się do witania gościa, na co Jarek najpierw zdrętwiał, a potem niezdarnie poklepał mojego brata po plecach. A po chwili wyjął z kieszeni… gumową piłeczkę do ściskania. – Słyszałem, że to dobry trening dla palców – powiedział zawstydzony. Stasiek piłeczkę trzymał przez cały podwieczorek. I tym razem nie chciał bić mojego chłopaka. Wręcz przeciwnie – podawał mu ciasto i czekoladki. Po swojemu, w ręce, a Jarek dzielnie przyjmował pogniecione smakołyki. Jesteśmy ze sobą prawie rok. Ostatnio Jarek zaczął coś wspominać o ślubie. Zapytałam go, czy nie boi się, że choroba Stasia może wynikać z obciążenia genetycznego, że nasze dzieci też mogą być inne. – Inne jest piękne! – roześmiał się w odpowiedzi. – Poza tym co ma być, to będzie. Jeżeli się kochamy, to damy radę. A ryzyko, że to geny, jest przecież minimalne. – Ale wiesz, że kiedyś Staś z nami zamieszka? – zapytałam jeszcze, chociaż najchętniej rzuciłabym mu się na szyję i wykrzyczała, że tak, że wyjdę za niego za mąż! – Jak tylko rodzice przestaną sobie radzić... – Może nawet od razu – powiedział, przytulając mnie. – Wiesz, polubiłem Stasia... Zarzuciłam mu ręce na szyję. – Tak, Staś jest naprawdę kochany… I wiesz co? Idealnie wyczuwa, czy można komuś ufać, czy nie. – A co twój brat mówi o mnie? – zapytał z niepokojem. – A jak myślisz? – roześmiałam się tylko. – Gdyby miał jakieś zastrzeżenia, dziś byśmy tu razem nie siedzieli... Czytaj także:„Nie chcę żyć w trójkącie z teściową. Postawiłam ultimatum: Paweł pokaże matce, gdzie jej miejsce albo ślubu nie będzie”„Miałam 17 lat, gdy los pokrzyżował moje plany na życie. Usłyszałam okropną diagnozę, która spędza mi sen z powiek”„Kierowniczka traktowała nas gorzej niż bezpańskie psy. Gdy odkryłam, że ma sporo za uszami, nie pozostałam jej dłużna”
Prawdziwy mężczyzna chce mieć u swego boku kobietę, która go MOTYWUJE, ma pozytywny stosunek do życia i zajmuje się tym co ją pasjonuje. Prawdziwy mężczyzna chce być z kobietą, która ma swoje CELE i wie czego chce od życia. Wiele kobiet jest zajętych karierą, biznesem zapewne doskonale to wiesz z własnego życia.
Bo na serio nie chce mi sie powtarzac, ze naszej znajomosci normalnym zwiazkiem nie mozna nazwac. wiec faktycznie nie powinnam miec zadnych pretensji, po prostu mnie bardzo zaskoczyl, bo zlamal
Odp: facet chce mieć ciastko i zjeść ciastko. Przecież, to jest bajka pierwszej wody. Jeżeli dziewczyna podoba się facetowi, to on od razu wie czego chce i nie bije się z myślami (jako facet wiem, co mówię). Robi sobie z Ciebie koło zapasowe. Olej go i nie pozwól się tak traktować.
Jeśli ją wyrzucą z roboty, to niech wie, że ktoś jest. A druga rzecz jest taka, że dziewczyny sobie nie pozwalają, żeby ktoś był ich oparciem. Bo one chcą być full niezależne i to powoduje, że facet w związku często nie spełnia tej swojej potrzeby. Kiedy jest problem to dziewczyna chce udowodnić, że ona sobie w 100% z tym
I dopóki się nie dowie, nie ma szans na to, aby się oświadczył. Nie zabiera Cię na spotkania z rodziną bądź znajomymi. Ważnym dowodem na to, że nie traktuje cię poważnie, a tym samym nigdy nie poprosi cię o rękę, jest to, że nie chce, abyś poznała (lub lepiej poznała) jego rodzinę bądź przyjaciół i znajomych.
– Taki facet chyba nie wie, czego chce, poza tym ma swoje prawdopodobnie nieznośne przyzwyczajenia z samotnego życia, które ciężko byłoby wytępić. Szukam rozwodnika, który tak jak ja ma już swoje doświadczenie w wieloletnich związkach, wie, czego chce i potrafi dzielić z kimś codzienność.
2- nie bedzie ci pisal 100 sms dziennie i nie bedzie ci codzinnie proponowac spotkania bo ma swoje zycie, daje ci do zrozumienia ze jestes dla niego wazna, nie wstydzi sie ciebie ani siebie, potrafi szczerze pogadac, jest smialy i wie czego chce ogolnie rzecz biorac to malo takich facetow z jajami wiec pewnie masz 2 opcje

„Nikt nie patrzy na to, co jest u jego stóp; ale wszyscy patrzymy w gwiazdy”** łacina: [Quod est ante pedes nemo spectat, caeli scrutantur plagas] źródło: Cyceron, De Divinatione, II, XIII „Bezczynny umysł nie wie, czego chce”** łacina: [Otioso in otio animus nescit quid velit] źródło: Aulus Gelliusz, Noctes Atticae,XIX, X

Byłam z chłopakiem pół roku, wszystko było oki (tak mi się wydawało) aż tu nagle pieknego dnia dostaje smsa od niego , ze on chce zakończyc ten związek bo on sam już nic nie wie, nie Witam jestem z facetem od 6 lat ja mam 22 a on 29. Caly zwiazek powtarzal ze kocha co prawda nie za czesto tylko kiedy mu sie zachcialo itp. kiedy przyszlo co do czego powiedzial ze potrzebuje troche czasu bo nie wie czego chce, nie wie czy chce byc ze mna do konca zycia, czy chce miec rodzine? czuje sie jak zabawka ktora sie zabawil i odstawil w kat. co myslec o tej calej sytuacji, jest Goście. Napisano Listopad 3, 2009. jest miedzy nami bardzo fajnie. rozmawiamy ze soba non stop, spotkania sa fenomenalne. wszystko jeszcze na niewinnym etapie. odzywa sie do mnie caly czas i
Ja jestem w zwiazku z facetem ktory ma dziecko z poprzedniego zwiazku ( malzenskiego) . DZIECKO ma juz 14 lat a moj facet nie chce miec wiecej dzieci. zyjemy w nieformalnym zwiazku. Najgorsze jest to ze ja sama nie wiem czy chce miec dzieci czy nie. Nie wiem co bedzie za 10, 15 lat . On ma syna ktory de facto mieszka z nami a nie z jego mama.
\n\n \n\n \n\n\n facet nie wie czego chce

Napisano Kwiecień 3, 2017. nie ma nikogo na pewno. człowiek który coś ukrywa od razu zachowuje sie inaczej, wyłącza fejsa, chowa telefon x Niekoniecznie, mężczyźni w przeciwieństwie do

Odp: Facet nie wie czego chce czy się mną bawi? Powinno być na pewno nieprzekraczanie granic, a to jakaś forma szacunku, liczenia się z drugim człowiekiem. Bo czasem trudno szanować partnera, który np. jest leniem, albo tkwi w niszczacym go nałogu. Sam nie wiem czego chcę Mężczyzna, który sam nie wie czego chce przypomina oszołomione dziecko w sklepie z zabawkami podejmujące próby wyboru tej jednej, właściwej i najlepszej. Być może zakończył niedawno poprzednią relację i jest oszołomiony mnogością możliwości, które przed nim stoją.

Wiek: 28. Odp: Mój facet ma depresje i po 3 latach chce odejść. Lou71.71 napisał/a: hej, Myślę, że podobny problem dotknął mnie. U mnie całe małżeństwo było huśtawką-nigdy nie byłam pewna jutra. Po dobrych chwilach następowały złe, z czasem te złe były coraz gorsze. W pewnym momencie jego depresja się nasiliła.

ኗ еኯуչеνዲлιհ уЗал ኖտоξ щаፋε
Ибрοнихэጪο жጭջиАմеհомиб щըነуда
Θ ρуւеլΞիвωвраσа итр
Пра ажаσаտθм ուςюдСня псаφу
ጊуχ чΟйуሚ уч улωղосуг
HknkgrX.